Wieżowce

Miniaturka Centrum LIM 1987
Centrum LIM
Warszawa
43
kondygnacje
170
metrów
Miniaturka InterContinental 2001
III
InterContinental
Warszawa
45
kondygnacje
164
metrów
Miniaturka Port Praski
Port Praski
Warszawa
kondygnacje
160
metrów
Miniaturka Q22 2013
VI
Q22
Warszawa
42
kondygnacje
159
metrów
Miniaturka Rondo 1-B 2003
Rondo 1-B
Warszawa
40
kondygnacje
159
metrów
Miniaturka SKYSAWA 2019
VI
SKYSAWA
Warszawa
36
kondygnacje
150
metrów
Miniaturka Warsaw Financial Center 1997
Warsaw Financial Center
Warszawa
32
kondygnacje
144
metrów
Miniaturka Generation Park 2015
XI
Generation Park
Warszawa
38
kondygnacje
140
metrów

Wiadomości

Komentarze

  • TobiOne Gość
    Końcówka. Jeszcze zostalo coś z 2 piętra. Już tera jest kawał squrwiesyna widoczny z każdego miejsca miasta. W Rzeszowie powstał budynek na wielkość którego nie maja Węgry, Czechy Rumuni czy Słowacja...
  • Kajo Gość
    Przecież 70% Gdańska to i tak jedno wielkie blokowisko z najgorszych radzieckich projektów jak falowce... To po cholere w częściach gdze są same bloki niczym baraki miał budować coś ambitniejszego? Gdańsk w zasadzie jest brzydkim miastem jako całość, tylko stare miasto ma jakiś tam klimat i zaciekawia i to tez nie całe...
  • ryt Gość
    ,,Byłem na pokazie projektów na urbanistyczne i architektoniczne rozwiązanie placu Stalina, który ma stanowić centrum przyszłej stolicy wokół słynnego drapacza chmur, ,,daru,, Rosji dla Warszawy, tak zwanego Pałacu Kultury i Nauki. Ten wieżowiec – jak mówi się w terminologii sowieckiej architektury – został w swoim czasie, kiedy ogłoszono jego budowę, różnie przyjęty w Warszawie. Jedni widzieli w nim ciężką, rosyjską pięść, położoną na mieście, inni łamali ręce nad jego anty warszawską skalą, marksiści jąkali się z zachwytu, lud warszawski ochrzcił go z miejsca ,,Pekinem,, , co stanowi dowcipny skrót jego nazwy, a jednocześnie pogardliwą popularną nazwę wielkiej, przeludnionej przedwojennej kamienicy czynszowej, która stoi na rogu Złotej i Żelaznej. (...) Dość z tym, że sowiecki drapacz chmur, wyciągnięty w konstrukcji stalowej, był całkiem-całkiem, nie raził bynajmniej skalą, imponował zaś ogromem bryły. Gdy otrzymał prefabrykowaną okładzinę ścian – jeszcze było nie najgorzej, aczkolwiek faktura tej okładziny nie należy do najpiękniejszych, mimo to współczesność środków budowy była wyraźna i sprawiała dodatnie wrażenie. Kiedy go jednak uzbrojono w pseudo renesansowy hełm wieżowy, naszpikowano iglicą, poczęto doklejać ciastkowe zwieńczenia i attyki na poszczególnych członach korpusu – wtedy pojęliśmy, co oznacza sowiecki socrealizm oraz co z tego wyjdzie za brzydactwo. (…)
    Większość polskich architektów nie zdała egzaminu moralnego – wbrew swym przekonaniom, biadając po cichu, w czterech ścianach prywatnych domów, spełniają bez szemrania najbardziej fantasmagoryczne żądania, przyjmując bez oporu godzące w zdrowy rozsądek, wyprane z wszelkiego artyzmu teorie. (…)
    Odbudowę stolicy można podzielić, jak dotąd na trzy etapy. W pierwszym na samym początku, tuż po wojnie, gdy komuniści zajęci byli opanowywaniem władzy, kiedy istniała względna wolność twórcza i nikt nie słyszał o socrealizmie – powstały najcenniejsze i najwartościowsze plany i projekty , które – gdyby były zrealizowane – dałyby wspaniałą Warszawę. (…) To o czym marzyły całe pokolenia architektów europejskich – możliwość budowy całego miasta w całościowym planie, na uzbrojonym terenie, największa szansa, jaka dana została przez historię jako rekompensata za tragiczny kataklizm powstańczy – zostało na rozkaz Moskwy (…) unicestwione, zduszone w zarodku, złośliwie zepsute.,, Leopold Tyrmand, Dziennik 1954, Warszawa 1995, s. 199-203.
  • Do Wej Gość
    Ty bredzisz. Stalin nikomu nie nakazał budowy PKiN-u. Co do architektury i stylu w jakim został wybudowany też nie masz pojęcia. Więc, tak po prostu, rozpędź się a ściana cię znajdzie.
  • nienawiść w pigułce Gość
    Borze szumiący, ile tu jadu... :D