Katowice: lotnisko albo drapacze chmur


2008.01.23
Autor: Gazeta Wyborcza
Dlaczego we Wrocławiu powstaje biurowiec o wysokości 258 m, a w Katowicach nie można postawić niczego powyżej 100 m? Takie pytania zadała "Gazeta Wyborcza" i natychmiast dostała odpowiedz. Bo przeszkadza to awionetkom z malutkiego lotniska na Muchowcu. Na dodatek z tego lotniska korzystają jedynie pasjonaci

Ulice Roździeńskiego, Korfantego, Opolska, Olimpijska mogłyby stać się śląskim Manhattanem. Za teren przy Roździeńskiego deweloper zapłacił 80 mln zł za hektar, czyli 8 tys. zł za metr. Najlepszym sposobem na to, aby tak wielkie nakłady się zwróciły, jest zbudowanie wielopiętrowego biurowca lub apartamentowca. Tymczasem działka przy Roździeńskiego będzie prawdopodobnie pusta, bo Urząd Lotnictwa Cywilnego nie zgadza się, żeby w centrum budynek miał powyżej 100 m. Takie przepisy obowiązują od 2003 roku. Dodatkowo nad centrum Katowic nie wolno latać - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Tymczasem Katarzyna Krasnodębska, rzecznik ULC, odpowiada krótko: - Takie przepisy obowiązują na całym świecie. Dodaje, że nowe studium aeronautyczne dla Katowic miało powstać do 15 czerwca zeszłego roku. Rzeczniczka twierdzi, że ULC do dziś tego dokumentu nie dostał. Jak dowiedziała się "GW", linią graniczną dla wysokościowców miałyby być tory kolejowe, przecinające Katowice na pół. Drapacze chmur będą mogły powstawać tylko od Rynku w kierunku Spodka.

- To wszystko trwa zbyt długo. Inwestorzy teraz interesują się Katowicami, ale nie wiemy, co będzie za pięć lat. A o problemach związanych z lotniskiem słyszałem już rok temu. Czas to pieniądz - mówi Marek Wollnik z firmy Metropolis Nieruchomości Komercyjne.

Komentarze

Brak wpisów.

Napisz komentarz

Komentujesz jako gość.