Spodek już wkrótce będzie zabytkiem, ale tylko trochę

Jeśli ktoś myślał, że po wielkiej awanturze katowicki urząd miasta będzie prowadził remont Spodka z poszanowaniem dla jego wyjątkowości, grubo się pomylił. Prace trwają w najlepsze.

Awantura wokół remontu Spodka wybuchła w lipcu, kiedy okazało się, że budynek ma zmienić wygląd. Na elewacji miały się pojawić stal i wielki ekran, a ciężkie balustrady tarasów miały zostać zastąpione nowymi ze szkła i stali. Spodek chciał poprawić katowicki MOSiR, któremu miasto oddało kontrolę nad tym etapem odnawiania hali. Organizacje zrzeszające architektów i urbanistów zaapelowały do magistratu o zatrzymanie remontu. Na władzach miasta wrażenie wywarło dopiero ultimatum wicewojewody Adama Matusiewicza, który zagroził, że wpisze halę do rejestru zabytków. Dopiero wtedy prezydent Piotr Uszok zrezygnował ze stali, ekranu i szklanych balustrad oraz zgodził się konsultować z architektami i wojewódzkim konserwatorem zabytków dokumentację przetargu na wymianę elewacji i jej projekt.

Specyfikację przetargu rzeczywiście zmieniono. - Uwzględniono nasze sugestie o pozostawieniu otwartej drogi dla rozmaitych rozwiązań na elewacji. Oceniać je będą także przedstawiciele naszego środowiska, którzy zostali zaproszeni do udziału w komisji przetargowej - mówi Krzysztof Gorgoń, prezes katowickiego SARP-u.

Wciąż nie wiadomo, jak będą wyglądały tarasy. MOSiR miał przedstawić wydziałowi budownictwa magistratu projekt ich remontu. Chociaż prezydent podkreślał, że remont Spodka jest sprawą pilną, dokument do wydziału jeszcze nie wpłynął.

To wszystko nie oznacza, że MOSiR Spodka nie zmienia. Remont trwa w najlepsze, bo są prace, których nie udało się zatrzymać wojewodzie, SARP-owi ani wydziałowi budownictwa.

Spodnia strona tarasów, oryginalnie z surowego betonu, jest już w całości pokryta styropianem. Ekipa tynkuje go i maluje na szaro. W takiej postaci ma... udawać beton. Wczoraj robotnicy rozwalali młotem posadzkę na jednym z tarasów, przy okazji krusząc kolejny kawał balustrady. Z posadzki pod tarasami zdjęto już oryginalne kamienne płyty i zastąpiono je żółtą betonową kostką. Powierzchnie tu i ówdzie urozmaica pas z kostki szarej. Kolejne palety z kostką leżą na parkingu. Nie udało nam się ustalić, którą część Spodka "upiększą".

- Przecież ta żółta kostka świetnie pasuje do okładziny ścian przy wejściach do Spodka! Oryginalne płyty były mocno spękane, wymagały pilnej wymiany. Z tego samego powodu ocieplono tarasy, bo przeciekała przez nie woda, a beton pokryty był nieestetycznymi zaciekami. Teraz jest bezpiecznie i czysto - mówi Waldemar Bojarun, rzecznik magistratu.

Innego zdania jest Gorgoń. - Pokrywanie styropianem konstrukcji z surowego betonu jest niezgodne ze sztuką budowlaną! - przestrzega architekt.

Wbrew zapowiedziom magistrat do tej pory nie poprosił o opinię wojewódzkiej konserwator zabytków Barbary Klajmon, która jednak o Spodku nie zapomniała. Właśnie kończy procedurę wpisania hali do ewidencji zabytków. - Nauczona doświadczeniem chcę nadać sprawie bieg formalny - mówi Klajmon.

Wpis do ewidencji obiektów zabytkowych to nie to samo co wpis do rejestru zabytków. To słabsza forma ochrony, ale nakłada obowiązek uzgadniania z konserwatorem decyzji o warunkach zabudowy i pozwoleniu na budowę. Zdaniem Klajmon remont Spodka powinien mieć charakter wyłącznie odtworzeniowy.

Procedura ma zostać zakończona jeszcze w tym tygodniu. Potem swoboda magistratu i MOSiR-u w dysponowaniu Spodkiem zostanie mocno ograniczona. Rzecznik magistratu nie chce tego komentować. - Na razie Spodek zabytkiem nie jest. Podkreślam, że nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo - mówi Bojarun. - Wręcz przeciwnie, powodzi mu się świetnie.

Komentarze

Brak wpisów.

Napisz komentarz

Komentujesz jako gość.