Wieżowiec, który oparł się kryzysowi

Jedyny będący w budowie warszawski wieżowiec, którego budowa ślimaczy się już ponad dwa lata, osiągnął już ostatnie, 28 piętro. JM Tower u zbiegu ulic Grzybowskiej i Żelaznej będzie miał 92 metry. jego budowa zaczęła się w 2006 r.

To nie jest oszałamiające tempo - zauważa "Gazeta Wyborcza". Np. w 192-metrowym apartamentowcu Złota 44 jedna kondygnacja przybywała co siedem-dziesięć dni. Ale budowa Złotej 44 jest od kilku miesięcy zamrożona. Z powodu kryzysu stanęły też przygotowania do budowy ćwierćkilometrowego wieżowca Zahy Hadid obok Marriotta. A JM Tower powolutku pnie się w górę.

Jerzy Mendelka, prezes spółki JM Inwest, która buduje wieżowiec, przyznaje w rozmowie z "GW": - Nie spieszymy się z budową. A to dlatego, że nie wspieramy się kredytem. Budowę finansujemy ze środków, jakie przynosi najem biur w naszych budynkach sąsiadujących z wieżowcem, oraz z pieniędzy ze sprzedaży mieszkań w tamtych budynkach. Wieżowiec ma być gotowy dopiero za rok.

Nie wiadomo jeszcze co się znajdzie w nowym wieżowcu. Najprawdopodobniej cały obiekt będzie biurowcem, ale jest możliwość w części zagospodarowania go na hotel lub apartamenty przedłużonego pobytu.